łapię się ostatnio na tym, że coraz częściej w necie mój wzrok przykuwa jakaś zajebista okładka ksiązki, jak np. ta

i potem kupuję książkę kompletnie nieznanego mi autora właśnie dlatego, że front mnie skusił.
U was też tak jest czy jednak nie dajecie się ponieść emocjom i kupujecie na podstawie przeczytanych online recenzji?
Zauważyłam, że kupa tych recenzji brzmi jak kupione, dlatego już sama nie wiem czy ni elepiej patrzeć na okładkę, albo na nazwisko jak już się jakiegoś pisarza polubi.
Jak sądzicie i na czym wy opieracie wybory książkowe?